poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział III

"My rządzimy światem, a nami kobiety." - Ignacy Krasicki

*
- Obliviate - usłyszałem i przerażony ujrzałem świetlisty promień trafiający dziewczynę.
- Oszalałeś do reszty? - zawołałem, łapiąc upadającą szatynkę.
- Nie - odpowiedział spokojnym głosem mój brat bliźniak.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Żeby chronić brata.
- Brata? - powtórzyłem.
- Rona - uściślił.
- Po tym co zrobił? - ponownie uniosłem się gniewem.
- Rozmawiałem z nim.
- I na pewno bardzo żałuje swoich czynów? - zaszydziłem.
- On ją kocha.
- Ale ona go nie.
- Ale to nie oznacza, że musi pamiętać jego zdradę.
- Teraz na jej dobru ci zależy - warknąłem.
Nie znosiłem moich kłótni z Georgem. To było dla nas nienaturalne. Zawsze rozumieliśmy się bez słów, byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, a teraz kłóciliśmy się o dziewczynę?
- Sam widziałeś jak cierpiała - szepnął. - Straciła rodziców, a Ty chcesz jej jeszcze dokładać?
- Nie, oczywiście, że nie! Ale dobrze wiesz, że jest zdolny do powtórzenia tego.
- Obiecał.
- W dupie mam te jego obietnice. Robi to, co chce i nie przejmuje się innymi!
- To nasz brat. Musimy mu zaufać.
Prychnąłem ze złością. George miał racje, ale to nie zmieniało faktu, że nasz młodszy braciszek był skończonym głupkiem. Bliźniak patrzył na mnie z rozbawieniem. Doskonale wiedział, o czym myślę.
- Ostatni raz się na coś takiego zgadzam - uległem.
- Nie dopuścimy już do takiej sytuacji.
- Nigdy - dodałem dobitnie.
- Nigdy - powtórzył.
Podniosłem śpiącą Hermionę z kanapy, na której leżała, podczas mojej rozmowy z bratem. Zaniosłem ją na górę, do jej pokoju. Kiedy przykrywałem ją kołdrą, przebudziła się, otwierając zaspane oczy.
- Fred?
- Przyszedłem sprawdzić czy znów nie włóczysz się po cmentarzu.
- Niee...przecież obiecałam - mruknęła i z powrotem zamknęła oczy.
- Śpij - szepnąłem całując ją lekko w czoło.
Wyszedłem po cichu z pokoju i udałem się do łazienki. Przemyłem twarz lodowatą wodą i dopiero spojrzałem w lustro. Wyglądałem okropnie. Wory pod oczyma, blada twarz, błyszczące oczy i niezdrowo zaróżowione policzki. Uzdrowiłem się jednym zaklęciem, w końcu wakacje to nie czas na choroby. Zebrałem się w końcu w sobie i wszedłem do pokoju. George już spał. Położyłem się na sąsiednim łóżku i zasnąłem. Śniły mi się niestworzone historie, których treść miała na szczęście nigdy nie zostać ujawniona.
Rano obudził mnie cichy trzask zamykanych drzwi. Byłem sam. Ubrałem się więc jak najszybciej i zbiegłem na śniadanie. Wszyscy zdążyli wstać z wyjątkiem Ginny.
- Dzień dobry, Fred - powitała mnie mama z naręczem gorących racuchów.
- Dzień dobry, mamo - uśmiechnąłem się, porywając część śniadania we własne ręce.
- Fred! - krzyknęła oburzona kobieta.
Zaśmiałem się tylko i uciekłem z kuchni, z rozmachem wpadając na zaspaną siostrę.
- FRED! - ryknęła podnosząc się z podłogi.
- Racuszka? - spytałem przesłodzonym głosem, wbiegając na schody.
- Pożałujesz! - wydarła się rozwścieczona.
Cały w skowronkach udałem się do swojego pokoju. Położyłem się z powrotem na łóżku i zacząłem pałaszować ciepłe śniadanie. Rozmyślałem o nocnych wydarzeniach. Tak jak przewidziałem Ron chodził cały osowiały. Nie ma to jak stare, dobre wyrzuty sumienia. Ciekawe tylko do czego się posunie, żeby jej to jakoś wynagrodzić. A może zrobi jej przysługę i się od niej odczepi? Niee..marzenie ściętej głowy. Ron nie odpuściłby sobie Hermiony. Niestety, ale trzeba przyznać, że ją kocha, chociaż może dziwnie to okazuje. Ale skoro tym razem mu się upiekło, to może nie będzie, aż tak głupi, aby to powtarzać? Jakoś nie tak wydaje mi się fakt, że staram się chronić dziewczynę przed własnym przyjacielem. A może po prostu będzie udawał, że nic się nie stało? Westchnąłem niezadowolony. Za dużo tych "może", za dużo niewiadomych. Trzeba po prostu zaczekać, aż wszystko się potoczy własnym życiem. Ostatnio również stanowczo za dużo rozmyślałem. Zaniedbywałem rodziców, przyjaciół, nawet własną dziewczynę. Zerwałem się z miejsca i podszedłem do biurka po pergamin i pióro. Najwyższy czas odpisać Katie na jej ostatni list. Niedługo ostatni rok przed nami. Po raz ostatni ujrzymy Hogwart. Coś mnie jednak w tym roku ciągnie to pozostania w Norze. Może to dlatego, że po raz pierwszy od dawna czuję się potrzebny? Ale w sumie w szkole też będę się nią opiekował, przecież to moja przyjaciółka. Nie odsunę się od niej, bo wiem, że teraz potrzebuje wsparcia.
- O rany - jęknąłem na głos. - Na starość robię się coraz ckliwszy.
- Pozdrów ją ode mnie, panie Ckliwy - usłyszałem za plecami rozbawiony głos brata.
- Skąd wiesz, że to ona? - zdziwiłem się. - Ja piszę do Lee.
- Bo napisałeś "kochana Katie", głąbie - zachichotał mi nad uchem.
- Nie czepiaj się szczegółów - uśmiechnąłem się lekko.
- Biedny Lee. Jak mogłeś mu to zrobić? - spytał z udawanym oburzeniem.
- Oj przecież i tak się nie dowie.
- Ale o czym się nie dowie?
- Ty już dobrze wiesz o czym.
- No ja właśnie nie wiem.
- No to nie wiedz dalej - zaśmiałem się, wychodząc z pomieszczenia.
Swe kroki skierowałem do pokoju Rona. Nie było go, ale i tak nie przerwałem zamierzonej czynności. Podałem list jego sowie i wyszedłem. Teraz trzeba by jeszcze się spotkać z Lee. Do września został jeszcze tylko nieco ponad miesiąc, więc może mama zgodziłaby się, żeby nas odwiedził do końca wakacji? To byłoby idealne rozwiązanie.
- Fred! Fred? Fred - usłyszałem przed sobą zmartwiony głos taty. - Wołam cię już od jakiś dziesięciu minut.
- Przepraszam, pisałem list - wytłumaczyłem się.
- W porządku, ale lepiej idź do kuchni, mama tam dostaje zawału.
- A co się stało? - spytałem zaciekawiony.
- Ktoś zjadł lody czekoladowe, te, które zrobiła na urodziny Harry'ego.
Ups. Wpadka na całej linii. Walnąłem ze złością głową w ścianę. Myślałem, że nie zauważy. Kiedy wszedłem do pokoju, Molly Weasley była cała czerwona że złości.
- Ty! - krzyknęła, gdy mnie zobaczyła. - To ty je zjadłeś, przyznaj się!
- Nie tknąłem ich nawet palcem, ani wczoraj, ani przedwczoraj, ani nawet tydzień temu - powiedziałem spokojnie, kładąc rękę na sercu.
- Och.. - mruknęła zdziwiona kobieta. - A więc kto je zjadł? - rozejrzała się podejrzliwie po członkach rodziny.
Wyszedłem z uśmiechem satysfakcji, spoglądając na zszokowaną Hermionę. Tak jak sądziłem, wyszła za mną z kuchni.
- Dlaczego okłamałeś panią Weasley?
- Przecież powiedziałem jej prawdę. Jedliśmy je już po północy, więc tak na dobrą sprawę, to był już kolejny dzień. Dzisiejszy dzień - uśmiechnąłem się szelmowsko.
Dziewczyna spojrzała na mnie spode łba, ale już po chwili się roześmiała. Jej brązowe oczy rozbłysły z zadowolenia. Patrzyła na mnie z lekkim rozczuleniem, takim, jakie jest widoczne jedynie na twarzach matek, obserwujących swoje pociechy. Sam nie wiem czemu, ale zabolało mnie, że traktowała mnie jedynie jako brata. Wygiąłem jednak usta w szerokim uśmiechu, a prawdziwe emocje schowałem pod maskę błazna. Znów.

*
zdecydowanie mi się nie podoba, ale i tak jest najlepszy z tych wszystkich wersji, które napisałam, a w dodatku po raz kolejny jestę chorę pisarzę amatorę xD więc mam prawo na gorsze rozdziały ;p
a teraz zmykam spać, w końcu sen to zdrowie, czyż nie ?

+ dodatkowo:
Clar - ten szablon mam z rockowa-artystka.blogspot.com
Klaudia, mey bi oraz pozostali, których blogi czytam - proszę Was wszystkich, bez wyjątku o informowanie mnie o każdym, bez wyjątku, każdym poście na Waszych blogach, najlepiej w zakładce "sowiarnia"
Freddie - bardzo chętnie zgłoszę się do Twojej ocenialni, jednak postanowiłam poczekać i zrobić wszystko zgodnie z regulaminem :)

i tak na koniec dziękuję Wam za miłe słowa ;)

8 komentarzy:

Unknown pisze...

załatwione, będę informować w sowiarni ;) rozdział super, ale jestem trochę zła na Georga. Lepiej byłoby gdyby Hermiona pamiętała tą sytuację z Ronem. A co jeśli ponownie zrobi to samo? Już nie mogę się doczekać nowości ;) pozdrawiam!

Klaudia pisze...

okej :D a teraz do rozdziału, co ty gadasz?? Rozdział jest super !! No oburzyło mnie zachowanie George ale trochę go rozumiem, ale jak mógł jej wymazać pamięć ?! no nic czekam na nowość xD

Anonimowy pisze...

http://starcrossed.blog.pl/ Nowy rozdział :)
Co do notki to podoba mi się strasznie. Ale zachowanie George? Niedopuszczalne. Pisz szybko i niech cie wena nie opuszcza<3-K

Marchawka pisze...

Cudna notka ;) Zdziwiło mnie zachowanie Georga. I cudownie oddajesz prawdziwe charaktery postaci (niektórzy ludzie zupełnie je zmieniają :c ) Pisz dalej. Pozdrowionka

Anonimowy pisze...

Wpadłam tu przez przypadek i chyba stąd nie wyjdę <3 Świetny blog, czekam na kolejne rozdziały!
~Ania :)

Clar pisze...

Nie wiem co napisać:(
Jak zwykle cudowny, ja tam jestem zadowolona :D
Nie ogarniam po co George to zrobił.
Z niecierpliwością czekam na kolejne, pozdrawiam i zapraszam do siebie po 11 roz. ♥
~Clar ♥

Anonimowy pisze...

http://starcrossed.blog.pl/ - Nowa notka Nie wiem czy mam cię informować ale tak na wszelki wypadek :D-K

Anonimowy pisze...

no nie mogę... George? Myślałam że Ron... GRRRRRRR. Wkurzyłam sie ;_;
Jak on mógł?
I te lody dla Harrego... hehehehehe :D

CUDOWNY POST ♥.♥

Prześlij komentarz